4 września 2013

"7 Cities" - Moreland & Arbuckle


Moreland & Arbuckle, zespół z Kansas grający muzykę o własnym, niepowtarzalnym brzmieniu, a jednocześnie niezapominający o korzeniach, czyli bluesie, który w ich wykonaniu jest kwintesencją amerykańskiej kultury. Z początku stanowił go duet wokalisty i harmonijkarza Dustina Arbuckle z gitarzystą Aaronem Moreland, a od dwóch lat na stałe poszerzył się o perkusistę Kendalla Newby. Zespół ma na swoim koncie sześć płyt, ostatnia „7 Cities” w Europie miała swoją premierę 17go maja.
Płyta osnuta wokół mitu „Siedmiu miast ze złota”, którego akcja miała się dziać wiele wieków temu, m.in. na terenach dzisiejszego stanu Kansas. Gdy włączymy "7 Cities" przenosimy się w głąb nieznanej Ameryki podczas Wielkich Odkryć. A nad nami unosi się legenda opowiedziana bluesowym rytmem.

Na płycie znajduje się czternaście utworów w tym osiem autorskich. Każda kompozycja różni się od siebie, choć nie wychodzi poza granice roots rocka i korzennego bluesa. 
Utwór "Quivira" jest idealną zapowiedzią tego,  co mieści się na całej płycie. Opowiada o konsekwencjach dążenia do władzy i przejęcia cudzych bogactw. Jest to swego rodzaju muzyczne odwołanie do legendy.
„Tall Boogie” posiadający klip promujący, prezentuje nam mocną, elektryczną harmonijkę Dustina, dynamiczną perkusję Kendalla. Zaraża energią jak większość utworów tria.
Choć M&A pozostali w swym dobrze sprawdzonym brzmieniu, słychać na płycie „cudzą” rękę, bowiem płyta „7 Cities” jest swego rodzaju przełomem dla zespołu. Dotychczas wszystkie płyty produkował Aaron, tę zaś człowiek „z zewnątrz”- Matt Bayles,  producent z Seattle, pracował z takimi zespołami, jak Pearl Jam, The Sword, czy Mastodon. Jak widać, nie jest to środowisko bluesowe, a jednak Morelnad & Arbuckle zdecydowali się na współpracę z Mattem. Oczywiście nie możemy określić M&A jako zespół wyłącznie bluesowy, o czym mówił sam Dustin: „Mamy wrażenie, że w tym momencie jesteśmy tak samo zespołem rockowym jak i bluesowym, wiec pracowanie z kimś z obszaru rocka miało sens. Naprawdę, chcieliśmy tylko współpracować z kimś, kto tworzy fajne, interesujące nagrania, bez względu na gatunek muzyczny. Matt właśnie to reprezentuje”
Album posiada brzmienie typowe dla M&A, lecz z dodatkiem cięższych, niż dotychczas, gitarowych partii. Aaron mógł, więc zaprezentować swój wielki techniczny rozwój. To samo można powiedzieć o całym zespole. Moreland & Arbuckle jest grupą wciąż doskonalącą się. Wykorzystują szeroką przestrzeń bluesową, balansują po niej, czego owocem jest „7 Cities”. 

24 października 2012

Piętnasta audycja-Rawa Blues Festival 2012

Każdy, kto choć trochę interesuję się bluesem zna ten festiwal. Bezsprzecznie można rzec, że Ireneusz Dudek robi dobrą robotę. Co roku do Katowic zjeżdżają się ludzie z całej Polski, by zobaczyć i posłuchać wielkich artystów bluesowych.
Jako ostatni wystąpili Robert Cray i Eric Sardinas & Big Motor.
Robert Cray, czołowy bluesman XXIw., zdobywca 5 nagród Grammy, gość na płycie John`a Lee Hooker`a zagrał w naszym rodzimym spodku. Po Cray`u wystąpili Eric Sardinas & Big Motor. Eric, reprezentant elektrycznego blues-rocka znany ze zdumiewających umiejętności gitarowych, jak i niepowtarzalnego brzmienia.

Oboje artystów są z jednego muzycznego podwórka, jednak wszyscy wiemy, że blues to bardzo obszerny gatunek. Każdy muzyk przyciąga innego rodzaju publiczność, a ta oczekuje, czego innego od muzyki. Eric Sardinas i Robert Cray są doskonałym przykładem na potwierdzenie tej tezy.
Dostrzegalny jest kontrast między pokornym, szczerym Robertem, a żywiołowym i pewnym siebie Sardinas`em. Różnica ta była znacznie widoczna, dzięki małym odstępie czasowym między koncertami.  Były to występy z dwóch bluesowych biegunów. Jeden przepełniony klarowną, poetycką muzyką i drugi, w którym forma przerosła treść.
Cray pozostawiał muzyce dużo przestrzeni, dawał jej czas by wybrzmiała, dotarła do nas, by nas poruszyła, byśmy mogli jej zasmakować.
Sardinas natomiast za wszelką cenę zabawiał publiczność, popisywał się sztuczkami gitarowymi.
Blues Sardinas`a był ogłuszony mocnym, nierównym brzmieniem, przerywany podziękowaniami i ckliwymi historiami. Oczywiście występ Erica robił wrażenie, ale nie jego muzyka. Popisy były głównym bohaterem koncertu, które nie zostawiały miejsca bluesowi.
Eric Sardinas pod koniec koncertu zagrał utwór Robert Johnsona. Grając swoje numery, skacząc, nawołując publiczność do zabawy-pokazał własną konwencję bluesa. Można było odnieść wrażenie jakby bał się, że sama moc muzyki nie wystarczy do poruszenia publiczności. W chwili grania kompozycji Johnsona, wszystkie popisy taneczne czy gitarowe zeszły na dalszy plan. Pozostał tylko on, gitara i jedyne w swoim rodzaju johnsonowe brzmienie. Zero choreografii, jedynym kontaktem artysty z publicznością były płynące z jego strony porażające dźwięki,  których nie zagłuszał komentarzami i wygłupami.
"Hellhound On My Trail" w wykonaniu Erica Sardinas`a
Muzyka Roberta wymaga zminimalizowania jakichkolwiek konwencji występu, aby dać miejsce umiejętnościom gry, które są potrzebne do wykonania jego utworów. Sardinas, grając jego numer w taki sposób, pokazał swoją drugą twarz sceniczną.
Nieświadomie wyeksponował wielką przepaść między magią coveru, a wcześniejszą autorską konwencją bluesa.
Oczywiście, dzięki Ericowi mogliśmy utwierdzić się w przekonaniu, że Robert Johnson bezsprzecznie jest wyjątkowym bluesmanem, którego utwory porażają słuchaczy. Jest to wielki, ciężki blues w prostym wydaniu. Kiedy u innych zdumiewają nas efekty dźwiękowe, perkusje, tak tu wystarczy pojedynczy wokal i gitara Roberta Johnsona.

Rawa Blues Festival jest imprezą, która nie zamyka się na jednokierunkowych artystów, lecz udowadnia, że blues to szeroko pojęty gatunek, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.

2 września 2012

Czternasta audycja- O pewnej Królowej Bluesa

Królowa bluesa, R&B, gospel, soul`u, jazzu, muzyki rozrywkowej lat 50tych i następnych dekad-Etta James, a właściwie Jamesetta Hawkins, była sama w sobie muzyką, która zaraziła wiele pokoleń.
Dziś, na koniec wakacji, chciałabym Wam przedstawić siłę kobiecego wokalu. Siłę kobiecego bluesa:
                                                       
                                                          "It`s a Man`s Man`s World"

Są artyści, wykonawcy. Jedni rodzą się z talentem, a drudzy te umiejętności nabywają. Jednak wrażliwości odbiorcy nie można oszukać. Talentem artysta zdobywa serca publiczności. 
Etta zachwyca nas każdą pojedynczą nutą, którą pieści swoim potężnym wokalem.
                                                      
                                                         "I`ll will take care of you"

Mała Etta, córka 14-letniej Dorothy, podawana z rąk do rąk, trafiła do chóru kościelnego Echos of Eden, gdzie mogła początkowo kształcić swój głos i uczyć się gry na pianinie pod okiem Jamesa Earla Hinesea.
Już wtedy talent małej dziewczynki był zauważalny, występowała publicznie, co z pewnością pomogło jej w dalszych losach kariery. Dwunastoletnia Etta została wysłana do wujka Franka, do San Francisco, gdzie założyła zespół  z koleżankami, dwiema siostrami Jean i Abysinią Mitchell, pod nazwą Creolettes.
Dziewczyny śpiewały jazzowe, znane utwory. Przełomem zapoczątkowującym karierę zespołu było nagranie Roll With Me Henry, będące odpowiedzią na wielki przebój Work with me Annie, śpiewany przez Hanka Ballarda. Dzięki zyskanej popularności przez Roll With Me Henry, dziewczynami zainteresował się Johnny Otis.
Zespół zmienił nazwę na The Peaches, Otis wymyślił Jamesetcie pseudonim sceniczny Etta James. Z pewnością zespół pomógł wybić się Etcie, lecz ta znacznie odstawała od grupy, w związku z tym kontynuowała karierę jako solowa artystka. Posłuchajmy jej następnego wielkiego hitu "Good Rockin Daddy" . Etta, bez wątpienia, jest Damą bluesa, niestety nie uniknęła nieszczęśliwych romansów, ekscesów alkoholowych i narkotykowych. Była z tych wybrednych i chimerycznych artystek, które odwoływały koncerty lub z nich uciekały. Trzeba jej to wszystko wybaczyć, ponieważ jej talent odbił ogromne piętno na muzyce i innych artystach. Etta James to wokalistka o wielu twarzach. Albumy "Life, Love & Blues" i "Matriarch of the Blues" są kwintesencją bluesowego ducha Jamesetty. Utwór "Don`t let my baby ride"  tryska energią i dynamiką, które nie powinny opuszczać bluesa. Soulową twarz pokazała na płycie "Tell Mama", którą nagrała w Alabamie pod okiem Ricka Halla w studiu Muscle Shoals w 1967r. Długotrwałe problemy w życiu Etty odbiły się na jej karierze. Ciszę przerwała w 1988r., wtedy właśnie Etta prawdziwie powróciła! Nagrywała wiele albumów, zaczynając od "Seven Year Itch", "The Right Time", a kończąc na "Love`s Been Rough On Me", czy "The Matriarch of the Blues". Etta wkroczyła z nową siłą w nowe tysiąclecie. Grała ze swoimi synami, starszy na perkusji, a młodszy na basie. Schyłek jej kariery był najbardziej owocny. Niestety w 2011r. wykryto białaczkę, później również postępowała choroba Alzheimera. Dwa miesiące po ukazaniu się jej ostatnie płyty "The Dreamer", w 2012r. Etta James zmarła, dając pokonać się białaczce, miała niecałe 74 lata.
To, czego możemy artystom pozazdrościć to nieśmiertelność ich dzieł. Etta budowała bluesowo-swingowy pomnik przez całe swoje życie, budowała swoją nieśmiertelność.